Fandom: Ao no exorcist, Shrek (+motyw z Mission: Impossible - muzyczka)
Występują: Rin, Kuro, Shrek, Kot w butach (Puszek), Pinokio, Osioł
Status: zakończone.
Ostrzeżenia: Mogą się pojawić pewne spoilery
Uwagi: Znajomość fondomów przydatna
Opis: Czego kot nie zrobi dla kocimiętki? A właściciel dla kota?
~~~~
Sklep zoologiczny „Akwarium” był
najlepszym podobnym przybytkiem w całym mieście. Rin doskonale o
tym wiedział, gdy wybrał się z Kuro na zakupy. Kiedy weszli do
środka, dzwonek widzący nad drzwiami zadźwięczał cicho, zwiastując
ich nadejście. Właściciel, starszy pan z siwymi włosami i
okularami na nosach, podniósł wzrok znad czytanej gazety. Gdy
zobaczył chłopaka wraz z kotem na ramieniu, obdarzył ich
przyjaznym uśmiechem, po czym wrócił do czytania.
Okumura zagłębił się między
półki, rozglądając się w poszukiwaniu tej jednej rzeczy, po
którą tutaj przyszedł. Mijał rozmaite produkty, przeznaczone dla
zwierząt. Po jednej stronie stały rozmaite akwaria, klatki bądź
kojce. Kawałek dalej, na półkach prezentowały się dumnie
najróżniejsze zabawki. Dalej środki czystości, różne karmy aż
w końcu klatki z zwierzętami przeznaczonymi na sprzedaż. Jednak
pomimo przeszukania całego sklepu, egzorcysta nie mógł znaleźć
tego, czego szukał.
Zdecydował, że najlepiej będzie,
jeżeli po prostu zapyta sprzedawcę. Stanął przed ladą i
uśmiechnął się do mężczyzny.
- Nie ma pan może kocimiętki? -
zapytał, wskazując palcem na kota, wciąż siedzącego na jego
ramieniu.
Zapytany podniósł na niego wzrok i
zastanowił się przez chwilę.
- W tej chwili niestety nie mam.
Ostatnią kupił jakiś mężczyzna, dosłownie pięć minut temu...
- odparł.
- A kiedy będzie można to dostać?
- Kolejną dostawę będziemy mieli
dopiero w przyszłym tygodniu...
Gniewne miauknięcie ze strony demona
upewniło chłopaka, że nie może tyle czekać.
- Kto kupił ostatnią kocimiętkę?
- Taki bardzo duży mężczyzna... Nie
powinno być problemu ze znalezieniem go.
- Co ma pan na myśli?
- Chyba się za coś przebierał, bo
miał skórę pomalowaną na zielono.
- Zielono...? - Rin zdziwił się
nieco, ale pokręcił głową. Dziwniejsze rzeczy widział... -
Dziękuję panu za pomoc! - Ukłonił się jeszcze i wybiegł ze
sklepu.
- Szukamy go? - zapytał Kuro, kiedy
tylko minęli próg sklepu.
- Jeżeli chcesz tą kocimiętkę... -
Rin wzruszył ramionami, na co demon prychnął.
- Dam ci znać, jak na niego trafię –
obiecał, po czym wskoczył na dach i zniknął chłopakowi z oczu.
Egzorcysta przewrócił oczami, ale
biegł dalej przed siebie, szukając faceta z zieloną skórą. Swoją
drogą, było to nieco dziwne, ale nie jemu było oceniać...
Po jakimś czasie usłyszał kawałek
dalej wściekłe miauknięcie Kuro, więc uznał, że warto byłoby
zobaczyć, co się tam dzieje. Gdy minął róg budynku, pierwsze co
rzuciło mu się w oczy, był jego demoni przyjaciel, który
wpatrywał się groźnie w stojące naprzeciw niego osoby.
Sprzedawca miał rację. Gość miał
zieloną skórę i był ogromny. Do tego na głowie miał coś, co
przypominało nieco ślimacze oczy... Ale to były uszy. Chyba.
Tuż obok niego stał rudy kot. Ale
przez pojęcie stał należało tutaj rozumieć... Stał. Jak
człowiek, na dwóch nogach. Na stopach miał buty, na głowie
kapelusz, za nim powiewał czarny płaszcz a w jednej z łapek
trzymał szpadę wymierzoną prosto w drugiego kota.
Oczy Rina prześledziły uważnie obu
nieznajomych. To nie byli ludzie. Jego umysł podsunął mu tylko
jedno rozwiązanie. Demony.
Kuro w tym czasie miał zupełnie inne
priorytety.
- Oddawaj kocimiętkę! - warknął,
rzucając wściekłe spojrzenie kotu ze szpadą.
- Po moim trupie – odparł tamten
zadziwiająco spokojnym głosem.
- Jak sobie życzysz – rzucił demon,
po czym zaatakował przeciwnika.
- Puszek! - krzyknął zielony facet i
rzucił się, aby pomóc zwierzęciu, ale drogę zastawił mu
egzorcysta.
- Ja się tobą zajmę –
poinformował, wyciągając katanę.
- Nie przejmuj się, Shrek. Poradzę
sobie – krzyknął kot w butach, znikając za rogiem budynku.
Shrek i Rin wpatrywali się w siebie z
uwagą. Po czym rzucili się do ataku.
Egzorcysta musiał przyznać, że jego
przeciwnik był silny i dość sprawny, jak na kogoś tak wielkiego.
On sam jednak również do słabych nie należał, dzięki czemu bez
trudu unikał ciosów zielonego i ciął go, kiedy tylko mógł.
Jednak skóra nieznajomego była bardzo gruba, przez co dawał radę
go zaledwie drasnąć.
Zmarszczył brwi. Musiał mieć czyste
pole do ataku. Zaczął okrążać przeciwnika jeszcze bardziej,
chcąc go zmęczyć. Skakał i ciął z różnych stron, zmuszając
zielonego do coraz szybszych ruchów i dezorientując go. Już
wkrótce Shrek stał, dysząc ciężko i tylko śledził Rina
wzrokiem. Ten postanowił, że najwyższy czas na wyprowadzenie
ciosu. Ciął w klatkę piersiową przeciwnika, a ten niemal
natychmiast poderwał się i ruszył do przodu, żeby zablokować
cios. Egzorcysta wykorzystał ten fakt i błyskawicznie znalazł się
za nim, po czym wbił ostrze głęboko w plecy wroga.
Odetchnął głęboko, widząc, jak
ten przewraca się na brzuch. Rozejrzał się, szukając Kuro. Gdzie
tamci mogli odbiec...?
*
Kuro rzucił się na Puszka, tnąc
pazurami. Jego atak został sparowany szpadą, po czym sam został
zmuszony do wycofania się. Rudy kot był całkiem sprawnym
szermierzem, ale demon również nie należał do najsłabszych
przedstawicieli gatunku.
Szybko powiększył swoje rozmiary,
stając się ogromnym kotem i dopiero wtedy zaatakował ponownie.
Widział, jak oczy jego przeciwnika rozszerzają się ze zdumienia, a
on sam cofa się zaskoczony. Uniósł swoją broń, ale jego szpada
niewiele się zdała przeciw szponom ogromnego demona. Ostrze
odleciało kawałek dalej, uderzając w ścianę, a jego właściciel
został uderzony o sąsiedni budynek.
Walka dość szybko przemieniła się
w jednostronne starcie. Kiedy kot w butach leżał półprzytomny,
Kuro uznał, że może powrócić do swoich poprzednich rozmiarów.
Podszedł do pokonanego przeciwnika, wyciągając mu zza pasa paczkę
kocimiętki. Z zadowoleniem wskoczył na pobliski dach, aby poszukać
swojego właściciela.
*
- Jesteście pewni, że to dobry
pomysł? - zapytał Pinokio, przyglądając się nieufnie linom
przywiązanym do swojego ciała.
- Oczywiście! Pomścimy Shreka i
Puszka! - krzyknął Osioł, kiwając energicznie głową.
- Przecież w końcu nic im się nie
stało – zauważyła marionetka, a jego nos chociaż raz nie
zmienił swoich rozmiarów.
- Po prostu powiedz, że się boisz! -
rozkazał Ciastek, rzucając mu nieprzychylne spojrzenie lukrowych
oczu.
- Nie boję się! - zaprzeczył
natychmiast Pinokio, a jego nos urósł.
Tamta dwójka już chciała się
zacząć kłócić, ale przerwał im wilk.
- Już idą – ostrzegł.
- To zaczynamy! - zakrzyknął wesoło
Osioł.
Uruchomił radio, a z głośników
popłynął motyw z „Mission: Impossible”. Pinokio rzucił się
za krawędź dachu, a sznurki go podtrzymujące naprężyły się,
zatrzymując marionetkę kilka centymetrów nad przechodzącym dołem
egzorcystą. Drewniana lalka chwyciła niepostrzeżenie woreczek
kocimiętki, po czym został wciągnięty z powrotem na dach.
Nie czekając, aż demon bądź jego
właściciel zauważą brak skarbu, zaczęli uciekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz