Fandom: brak
Status: zakończone.
Ostrzeżenia: angst, śmierć
Opis: wydarzenia widziane z perspektywy dziecka mają to do siebie, że nie wyglądają tak samo, jak u dorosłych. Szkoda tylko, że ci drudzy nie potrafią tego zrozumieć, a dzieci muszą dochodzić do wszystkiego same...
~~~~
Zawsze lubiłem
obserwować go podczas snu. Jego ostre zazwyczaj rysy wygładzały
się, nadając mu łagodnego wyrazu. Włosy, na co dzień skrzętnie
ułożone przez liczne służące, w nocy opadały niesfornymi
skrętami na jego czoło, pozbawione zwykłych zmarszczek.
Przypominał wtedy mnie samego. Chociaż i tak nikt nie mógł nie
zauważyć widocznego podobieństwa między ojcem a synem.
Dzisiaj jednak
wyglądał nieco inaczej. Wciąż miał ten spokojny wyraz twarzy,
jednak coś nie dawało mi w nim spokoju. Usta nie poruszały się od
czasu do czasu, wydając spomiędzy siebie chrapliwy dźwięk. Włosy
nie rozłożyły się luźno na poduszce, a spięte były w bardzo
elegancki sposób. Jednak nie tak, jak za dnia. Nie, tym razem
brakowało na nich korony.
Co również mnie
zaskoczyło, to fakt, że jego łóżko stało na zewnątrz. Tata
nigdy nie pozwalał sobie na odpoczynek poza ścianami prywatnych
komnat. Tłumacząc zawsze wspominał coś o jakiś spiskowcach.
Kiedyś zastanawiałem się, jaki to gatunek zwierząt. Wciąż nikt
mi tego nie wyjaśnił.
Teraz jednak,
szerokie łoże stało na podwyższeniu przed zamkiem. Dookoła
zebrał się ogromny tłum ludzi. Rozglądałem się po nich
niepewnie, zastanawiając się, czy żaden z nich nie przyprowadził
ze sobą jakiegoś spiskowca. Skoro tata spał, moim obowiązkiem
było go chronić. Jako tatę i jako króla.
Jednak nikt nie
wyglądał, jakby miał zamiar poszczuć nas swoim zwierzątkiem.
Właściwie, to większość z nich płakała. Ciekawe, dlaczego?
Może dlatego, że było chłodno? Mroźny wiatr potrafił wydusić
łzy z oczu, tak przynajmniej mówiła mama. Ale ona zawsze
zabraniała mi wychodzić na zewnątrz bez porządnego okrycia,
dlaczego więc teraz nie narzekała, że tata śpi na tym zimnie i…
Dlaczego ona też płakała?
- Mamo? Zimno ci? -
zapytałem, zerkając na nią.
Pokręciła głową,
łkając cicho. W takim razie, dlaczego płakała?
- Nie lepiej byłoby
obudzić tatę? Może się przeziębić. I nie powinien spać na
zewnątrz – powiedziałem jeszcze.
Mama spojrzała na
mnie dziwnym wzrokiem, po czym przyciągnęła mnie blisko do siebie,
obejmując ramionami. Drgnąłem niepewnie, czując, że coś jest
nie tak. Dlaczego to zrobiła? Nigdy nie okazywała emocji tak
otwarcie, przy znacznej ilości ludzi.
- Mamo? -
Delikatnie odsunąłem się od niej.
- Skarbie… -
wyszeptała, ale ponownie przerwała.
Odwróciłem się,
kiedy zauważyłem, że kilka osób zbliża się do łóżka taty.
Dwóch z nich trzymało zapalone pochodnie.
- Mamo…? Co oni
chcą zrobić? - zapytałem jeszcze, patrząc, jak powoli zbliżają
płonące przedmioty do licznych patyków otaczających łóżko
taty.
Wytrzeszczyłem
oczy z niedowierzania Oni chyba nie chcą tego podpalić? Do tej pory
myślałem, że te patyki to palisada, żeby spiskowcy się nie
dostali. Jeżeli to zrobią, to tata się poparzy! Kiedyś tak
zrobiłem, kiedy bawiłem się świecą. Bolało bardzo mocno. Nie
chciałem, żeby go coś bolało.
- Przestańcie! -
krzyknąłem, wyrywając się do przodu.
Poczułem, jak
czyjeś ręce chwytają mnie za barki. Odwróciłem się, żeby
zobaczyć przygnębioną minę kapitana naszej straży.
- Oni chcą poparzyć
tatę – powiedziałem, spoglądając błagająco w mężczyznę.
Musiał to zrozumieć!
- To nie… -
przerwał. Chyba sam nie wiedział, co chciał powiedzieć.
Wyrwałem się raz
jeszcze, ale on był znacznie silniejszy. Widziałem, jak drewno
zajmuje się ogniem, po czym cały stos zaczyna płonąć.
- Stop! Zgaście to!
Tam jest tata, nie widzieliście go?! Tata! Wasz król! Tato,
uciekaj! - wrzeszczałem, ale nikt mnie nie słuchał. Część z
nich opuściła głowy, intensywnie wpatrując się w ziemię.
Co się działo?
Nie potrafiłem tego zrozumieć. Zawsze wszyscy podziwiali króla, a
teraz przyglądali się bezczynie, jak on powoli zajmuje się
płomieniami. Nie chciałem tego oglądać.
Jakiś duchowny
wyszedł na środek i zaczął wygłaszać jakąś mowę, ale go nie
słuchałem. Normalnie mama pewnie okrzyczałaby mnie za
przeszkadzanie, ale teraz stała cicho, również chyba nie zdając
sobie sprawy z zagrożenia, w którym był tata.
Kiedy spróbowałem
się wyrwać po raz kolejny, zauważyłem, jak duchowny podchodzi do
mnie, trzymając w rękach koronę królewską.
Spojrzał na mnie
oczami pełnymi jakiegoś smutku i wsadził mi ją na głowę.
W tym momencie
przestałem się wyrywać i poczułem, jak do oczu napływają mi
łzy. To była korona mojego taty, symbol jego władzy… Dlaczego mi
ją dali?
- Tatusiu… -
wyszeptałem jeszcze, opadając na kolana i zaczynając płakać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz