poniedziałek, 2 stycznia 2017

"Obudź się!"

Tytuł: Obudź się!
Fandom: brak
Status: zakończone.
Ostrzeżenia: angst, śmierć

Opis: wydarzenia widziane z perspektywy dziecka mają to do siebie, że nie wyglądają tak samo, jak u dorosłych. Szkoda tylko, że ci drudzy nie potrafią tego zrozumieć, a dzieci muszą dochodzić do wszystkiego same...


~~~~
 Zawsze lubiłem obserwować go podczas snu. Jego ostre zazwyczaj rysy wygładzały się, nadając mu łagodnego wyrazu. Włosy, na co dzień skrzętnie ułożone przez liczne służące, w nocy opadały niesfornymi skrętami na jego czoło, pozbawione zwykłych zmarszczek. Przypominał wtedy mnie samego. Chociaż i tak nikt nie mógł nie zauważyć widocznego podobieństwa między ojcem a synem.
Dzisiaj jednak wyglądał nieco inaczej. Wciąż miał ten spokojny wyraz twarzy, jednak coś nie dawało mi w nim spokoju. Usta nie poruszały się od czasu do czasu, wydając spomiędzy siebie chrapliwy dźwięk. Włosy nie rozłożyły się luźno na poduszce, a spięte były w bardzo elegancki sposób. Jednak nie tak, jak za dnia. Nie, tym razem brakowało na nich korony.
Co również mnie zaskoczyło, to fakt, że jego łóżko stało na zewnątrz. Tata nigdy nie pozwalał sobie na odpoczynek poza ścianami prywatnych komnat. Tłumacząc zawsze wspominał coś o jakiś spiskowcach. Kiedyś zastanawiałem się, jaki to gatunek zwierząt. Wciąż nikt mi tego nie wyjaśnił.
Teraz jednak, szerokie łoże stało na podwyższeniu przed zamkiem. Dookoła zebrał się ogromny tłum ludzi. Rozglądałem się po nich niepewnie, zastanawiając się, czy żaden z nich nie przyprowadził ze sobą jakiegoś spiskowca. Skoro tata spał, moim obowiązkiem było go chronić. Jako tatę i jako króla.
Jednak nikt nie wyglądał, jakby miał zamiar poszczuć nas swoim zwierzątkiem. Właściwie, to większość z nich płakała. Ciekawe, dlaczego? Może dlatego, że było chłodno? Mroźny wiatr potrafił wydusić łzy z oczu, tak przynajmniej mówiła mama. Ale ona zawsze zabraniała mi wychodzić na zewnątrz bez porządnego okrycia, dlaczego więc teraz nie narzekała, że tata śpi na tym zimnie i… Dlaczego ona też płakała?
- Mamo? Zimno ci? - zapytałem, zerkając na nią.
Pokręciła głową, łkając cicho. W takim razie, dlaczego płakała?
- Nie lepiej byłoby obudzić tatę? Może się przeziębić. I nie powinien spać na zewnątrz – powiedziałem jeszcze.
Mama spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, po czym przyciągnęła mnie blisko do siebie, obejmując ramionami. Drgnąłem niepewnie, czując, że coś jest nie tak. Dlaczego to zrobiła? Nigdy nie okazywała emocji tak otwarcie, przy znacznej ilości ludzi.
- Mamo? - Delikatnie odsunąłem się od niej.
- Skarbie… - wyszeptała, ale ponownie przerwała.
Odwróciłem się, kiedy zauważyłem, że kilka osób zbliża się do łóżka taty. Dwóch z nich trzymało zapalone pochodnie.
- Mamo…? Co oni chcą zrobić? - zapytałem jeszcze, patrząc, jak powoli zbliżają płonące przedmioty do licznych patyków otaczających łóżko taty.
Wytrzeszczyłem oczy z niedowierzania Oni chyba nie chcą tego podpalić? Do tej pory myślałem, że te patyki to palisada, żeby spiskowcy się nie dostali. Jeżeli to zrobią, to tata się poparzy! Kiedyś tak zrobiłem, kiedy bawiłem się świecą. Bolało bardzo mocno. Nie chciałem, żeby go coś bolało.
- Przestańcie! - krzyknąłem, wyrywając się do przodu.
Poczułem, jak czyjeś ręce chwytają mnie za barki. Odwróciłem się, żeby zobaczyć przygnębioną minę kapitana naszej straży.
- Oni chcą poparzyć tatę – powiedziałem, spoglądając błagająco w mężczyznę. Musiał to zrozumieć!
- To nie… - przerwał. Chyba sam nie wiedział, co chciał powiedzieć.
Wyrwałem się raz jeszcze, ale on był znacznie silniejszy. Widziałem, jak drewno zajmuje się ogniem, po czym cały stos zaczyna płonąć.
- Stop! Zgaście to! Tam jest tata, nie widzieliście go?! Tata! Wasz król! Tato, uciekaj! - wrzeszczałem, ale nikt mnie nie słuchał. Część z nich opuściła głowy, intensywnie wpatrując się w ziemię.
Co się działo? Nie potrafiłem tego zrozumieć. Zawsze wszyscy podziwiali króla, a teraz przyglądali się bezczynie, jak on powoli zajmuje się płomieniami. Nie chciałem tego oglądać.
Jakiś duchowny wyszedł na środek i zaczął wygłaszać jakąś mowę, ale go nie słuchałem. Normalnie mama pewnie okrzyczałaby mnie za przeszkadzanie, ale teraz stała cicho, również chyba nie zdając sobie sprawy z zagrożenia, w którym był tata.
Kiedy spróbowałem się wyrwać po raz kolejny, zauważyłem, jak duchowny podchodzi do mnie, trzymając w rękach koronę królewską.
Spojrzał na mnie oczami pełnymi jakiegoś smutku i wsadził mi ją na głowę.
W tym momencie przestałem się wyrywać i poczułem, jak do oczu napływają mi łzy. To była korona mojego taty, symbol jego władzy… Dlaczego mi ją dali?
- Tatusiu… - wyszeptałem jeszcze, opadając na kolana i zaczynając płakać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz