Fandom: One Piece, Fairy Tail
Występują: Ace, Natsu, przypadkowi gapie
Status: zakończone.
Ostrzeżenia: brak
Uwagi: Znajomość postaci potrzebna do zrozumienia ich specyfiki, nie trzeba znać całego uniwersum.
Opis: W barach można spotkać różnych ludzi...
~~~~
W barze wyjątkowo nie było dużo
klientów, ale kucharze i tak mieli dwa razy więcej roboty niż
normalnie. Tego dnia przyszło dwóch gości, z których każdy
pochłaniał olbrzymie wręcz porcje jedzenia. Jeden z nich, brunet z
licznymi piegami na twarzy, zajął miejsce przy ladzie, nie
przejmując się licznymi ludźmi, obserwującymi go. Drugi,
różowowłosy chłopak z białym szalikiem wokół szyi, okupował
niewielki stolik w rogu pomieszczenia. Obsługa nie wyrabiała tylko
przy tych dwóch, nie wspominając o innych ludziach.
Nagle twarz bruneta wylądowała w
talerzu, a on przestał się ruszać, chociaż jedna z dłoni wciąż
zaciskała się kurczowo na widelcu. Wszyscy, którzy to widzieli,
natychmiast zbliżyli się, żeby sprawdzić, co się stało.
- On nie żyje? - zapytał z niepokojem
właściciel knajpy. Nie życie nieznajomego go martwiło, bardziej
należność za posiłek oraz renoma placówki.
Stojący dookoła tłumek rósł dość
szybko, a szepty rozchodziły się po całym pomieszczeniu. Nawet
różowowłosy zbliżył się, gdy nie dostał kolejnej porcji
pożywienia.
Wtedy rozległo się ciche chrapanie.
- On śpi?! - wrzasnęli zebrani
dookoła. Chłopak w szaliku uśmiechnął się i podszedł bliżej.
- Skoro on śpi, to pewnie nie obrazi
się, jak to zjem? - zapytał, przywłaszczając sobie jeden z wciąż
pełnych talerzy.
Właśnie w tej chwili brunet obudził
się i rozejrzał nieprzytomnym wzrokiem dookoła. Gdy zobaczył
złodzieja jedzenia, zmarszczył brwi.
- Kim jesteś i dlaczego zabierasz mi
jedzenie? - zapytał ostro.
- Jak się kogoś pytasz o imię,
należałoby się najpierw samemu przedstawić – zauważył tamten.
-Och, rzeczywiście. - Piegowaty
podniósł się i ukłonił grzecznie. - Jestem Portgas D. Ace.
- Jestem Natsu Dragneel. - Jego
rozmówca zamrugał zdziwiony jego zachowaniem.
- Dlaczego zabrałeś mi jedzenie?
- Bo spałeś, więc postanowiłem
skorzystać.
Pirat przez chwilę wpatrywał się
uważnie w maga. Ten wydawał się raczej pogodnym człowiekiem, więc
postanowił rozwiązać sprawę pokojowo. Przynajmniej na tyle, na
ile było to możliwe w jego świecie.
- Zmierzmy się – zaproponował. -
Kto przegra, płaci za nasze żarcie.
- Dobra – zgodził się Natsu.
Po chwili obaj stali już naprzeciw
siebie, na zewnątrz sklepu. Wokół nich zebrała się spora
widownia, spragniona ciekawego widowiska.
Ace uznał, że zacznie starcie.
- Higan – rzucił, a z jego palców,
ułożonych w kształt pistoletów, zaczęły lecieć kulki ognia.
Natsu zrobił unik i rzucił się w kierunku przeciwnika, wrzeszcząc:
- Karyuu no tekken!
Pięść Dragneela pokryła się
ogniem, kiedy ten wyprowadził cios. Portgas cofnął się
zaskoczony. Pierwszy raz widział, żeby ktoś oprócz niego potrafił
posługiwać się ogniem. Mimo to, nie przerwał walki.
- Hiken! - krzyknął, atakując
przeciwnika.
Oczy różowowłosego zwęziły się,
po czym wgryzł się w ogień pirata, pochłaniając go.
- Dziękuję za posiłek! - krzyknął,
uśmiechając się szeroko.
- Ty jesz ogień? - zapytał brunet.
Mag potwierdził, po czym znowu rzucił
się do ataku. Trafił w sam środek klatki piersiowej piegowatego...
A jego pięść przeszła przez niego bez żadnego oporu i nie
czyniąc mu najmniejszej krzywdy.
Ace uśmiechnął się. Może i nie
mógł do ataków używać ognia... Ale też nie mógł oberwać.
Zacisnął pięści i rzucił się na przeciwnika, przypominając
sobie czasy, zanim zjadł owoc.
Walka trwałą jeszcze chwilę.
Obydwoje zorientowali się, że ogniste ataki nie działają na tego
drugiego, więc szybko przestawili się na walkę wręcz. Jednak
Natsu nie był w stanie nawet drasnąć pirata, a uderzenia, które
przyjmował zaczynały już na niego działać. Jego oddech stał się
urywany, a ruchy powolne.
W końcu stopa Portgasa spotkała się
z tyłem głowy maga. Ten poleciał do przodu, wylądował na ziemi i
tam już pozostał. Brunet stanął nad pokonanym chłopakiem.
- Płacisz za mój posiłek –
przypomniał.
- Tak, wiem... - stęknął Natsu,
uchylając powieki i spoglądając na pirata.
- Dziękuję za posiłek. - Ace ukłonił się głęboko i odszedł w swoją stronę.
Dragneel uśmiechnął się szeroko.
Dawno nie spotkał kogoś tak silnego... I kulturalnego jednocześnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz