poniedziałek, 2 stycznia 2017

"Zainteresowanie"

Tytuł: zainteresowanie
Fandom: brak
Status: zakończone.
Ostrzeżenia: brak (śmierć postaci, ale przed główną akcją)

Uwagi: Kolejny prompt
Opis: "Nikt tak naprawdę się tobą nie interesuje, dopóki nie jesteś bogaty, sławny albo martwy"


~~~~
 Nikt tak naprawdę się nami nie interesuje, dopóki nie jesteśmy bogaci, sławni albo martwi. Kiedyś ta myśl wydawała mi się zabawna. Teraz… Cóż, teraz wiem, że była jak najbardziej prawdziwa.
Chciałbym powiedzieć, że przez jakieś dziwne zrządzenie losu teraz jestem bogatym człowiekiem, który odtrąca wszystkich fałszywych ludzi, jakby im mówiąc „kiedyś mnie olewaliście”. Chciałbym być jedną z tych gwiazd, które mogą na łamach jakiegoś magazynu powiedzieć: „to ten, którego kiedyś mieliście w głębokim poważaniu”. Naprawdę bym chciał…
A zamiast tego siedzę na tym parszywym nagrobku i obserwuję, jak ludzie rzucają kwiaty na moją trumnę. Nawet zaśmiać w twarz im się nie mogę, bo żaden z tych kretynów mnie nie widzi! Niewielu z obecnych tutaj kojarzę. Z Kamilem widywałem się niemal co tydzień. Chyba mogłem go nazwać przyjacielem. Anię, moją sąsiadkę, też znam. Zazwyczaj pomagałem jej z drobnymi naprawami bądź remontem, a ona w każdą niedzielę przynosiła mi ciasto własnego wypieku. Kiedyś nawet mi się podobała. Tamtych trzech chyba ze mną pracowało. Kojarzę twarze, ale za nic nie potrafię sobie przypomnieć ich imion. Najwyraźniej nie byli nikim wartym zapamiętania. O, a tamten facet każdego ranka sprzedawał mi pieczywo, kiedy wstawałem zbyt późno, żeby śniadanie zjeść w domu, co zdarzało się zawsze. A nawet, jeżeli już coś zjadłem, to i tak tam wpadałem, głównie z przyzwyczajenia.
To jest naprawdę żałosne. Na cmentarzu są teraz tak wielkie tłumy, a ja nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek tylu ludzi chociażby poznał. Nawet w mojej szkole było chyba mniej uczniów…
Obserwuję, jak policjanci kręcą się w tę i z powrotem, zadając pytania przypadkowym osobom. Jest tu też sporo reporterów. Dopiero, kiedy słyszę jakąś rozmowę, dociera do mnie, o co to całe zamieszanie.
- Podobno popełnił samobójstwo! - oznajmia jakaś starsza pani, a ja spoglądam na nią z niedowierzaniem.
- Samobójstwo?! To musi być jakiś żart! - krzyczę, ale nikt mnie nie słyszy.
- Skoczył prosto pod pociąg. Mówią, że czekał na niego ponad godzinę, bo rozkład się zmienił – dodaje druga osoba.
Kręcę z niedowierzaniem głową. To wszystko to kompletne bzdura! Jasne, wpadłem pod pociąg. Właśnie w ten sposób zginąłem. Ale co za idiota wpadł na pomysł samobójstwa? Czy naprawdę nikt nie widział tego lodu, pokrywającego niemal cały most? Albo złamanej barierki, którą wyrwano ponad trzy lata temu i nikt jakoś nie kwapił się, żeby ją naprawić?
- To niemożliwe… - szepce moja była sąsiadka, zasłaniając usta dłonią. - Przecież on zawsze był taki wesoły…
- Dokładnie, słuchajcie jej! - przytakuję, ale moja nadzieja zostaje zniszczona przez policję.
- Proszę pani, najczęściej nawet najbliżsi nie widzą dziwnego zachowania u osób z depresją – informuje ją funkcjonariusz, kładąc jej dłoń na ramieniu w pocieszającym geście.
- Hej, wara od niej! - krzyczę, ale nikt mnie nie słyszy.
Coraz więcej osób zaczyna wierzyć w moje domniemane samobójstwo. Widzę te rozczarowane spojrzenia rzucane na wieko mojej trumny. I rosnącą ciekawość, chęć poznania kolejnej tragicznej historii. Liczba osób z prasy w okolicy rośnie w niepokojąco szybkim tempie. Teraz nagle wszyscy się mną interesują.
- Nie przejmuj się tak. - Odwracam się, słysząc za sobą czyjś głos.
Przede mną stoi mężczyzna, prawdopodobnie kilka lat ode mnie starszy. Ma na sobie elegancki garnitur i uśmiecha się do mnie szeroko.
- Oni zawsze dopisują sobie tego typu głupie historyjki.
- Ty też nie żyjesz? - pytam, zaczynając domyślać się, o co mu chodzi.
- Zaraz, że nie żyję – prycha niezadowolony. - Po prostu zmieniłem miejsce zamieszkania.
Uśmiecham się, czując, że zaczynam lubić tego gościa.
- Macie tu jakieś ciekawe zajęcia? - pytam, powoli zapominając o pogrzebie, dziejącym się zaraz za moimi plecami. Tłum ludzi zanika, jakby stawał się niewidzialny.

- A grałeś kiedyś w szachy zniczami?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz