Fandom: One Piece
Występują: Cała załoga
Paring: Zoro x Robin
Status: zakończone
Ostrzeżenia: spoilery do Ennies Lobby
Opis: Robin usiłuje rozgryźć Zoro.
~~~~
Robin
siedziała przy maszcie na Sunny. Ignorowała głośne zabawy
załogantów, trzymając książkę przed twarzą. Udawała, że
czyta, chociaż tak naprawdę jej wzrok skupiony był na osobie
śpiącej przy barierce. Oczywiście, chodziło o Zoro.
Intrygował
ją już od samego początku. Wciąż pamiętała, że gdy
przyłączyła się do tej załogi, on jako jedyny traktował ją z
nieufnością. Zachowywał się ostrożnie w jej towarzystwie... A
mimo to, pomagał jej.
Tak,
jak stało się to na Skypei. Uratował ją. Przecież mógł udawać,
że nie zauważył jej. Przejść obojętnie, albo wtrącić się,
gdy archeolog będzie martwa. Przecież nie zaszkodziło to jego
walce, a przynajmniej pozbyłby się problemu. Nawet, jeżeli
chciałby się tłumaczyć rozkazem kapitana, nie mógłby odeprzeć
argumentu, że obchodził się z nią bardzo delikatnie.
Było
wiele momentów, w których zachowanie szermierza przeczyło jego
nieufności. Ale ten, który najbardziej utkwił kobiecie w pamięci,
zdarzył się niedawno. Tak, wciąż pamiętała wydarzenia z Ennies
Lobby. Gdy stała bezbronna i bezsilnie wpatrywała się w załogę,
stojącą po drugiej stronie tamtej przepaści. W momencie, kiedy
większość twarzy jej przyjaciół przedstawiała czystą
determinację, na tej jednej panował spokój. Mina zielonowłosego
była chłodna, nieprzenikniona. Z resztą, jak zawsze. Mimo to, gdy
powiedziała tamte słowa... Zauważyła coś. Jakby delikatny błysk
w jego oczach, nieznaczne przechylenie głowy. Chyba, że to łzy aż
tak zniekształciły jej obraz.
Teraz
nie była pewna. Odkąd opuścili Water 7, Zoro się do niej nie
odezwał. Nie unikał czy nie ignorował jej. Zachowywał się tak
jak zawsze. Robin też. Z tego powodu, nie zamienili ze sobą ani
słowa.
Pomału
robił się wieczór, więc członkowie załogi po kolei znikali w
kajutach. Kobieta nawet nie zauważyła, kiedy na pokładzie poza nią
został tylko Roronoa. Który podniósł się i poszedł do niej.
-
O czym tak myślisz? - zapytał, wyrywając ją z zamyślenia.
Zmierzyła go zdziwionym wzrokiem. Przyglądał jej się uważnie,
ostrożne oczy ani na chwilę nie opuszczały jej twarzy.
-
Skąd to nagłe zainteresowanie, panie Szermierzu? - zapytała,
usiłując zmienić temat.
-
Od dłuższego czasu przyglądasz mi się. Zastanawiałem się,
dlaczego? - wyjaśnił. Wciąż wyglądał, jakby oczekiwał
odpowiedzi.
Przez
głowę przemknęło jej tysiąc różnych możliwości odpowiedzi.
Była w końcu mistrzynią kłamstwa. Jednak Zoro był uważnym
obserwatorem, mógłby ją przejrzeć. A czarnowłosa chciała poznać
odpowiedź na pewne dręczące ją pytanie.
-
Zastanawiałam się, co o mnie myślisz - przyznała swoim
standardowym, obojętnym głosem. Chociaż naprawdę zależało jej
na poznaniu odpowiedzi.
-
Doszłaś do jakiś wniosków? - Ton szermierza nie zmienił się.
Wciąż był tak samo chłodny i zdystansowany jak wcześniej.
Archeolog poczuła dziwne ukłucie w piersi.
-
Tak, chyba tak. - Westchnęła i podniosła się z ławki. -
Dobranoc, panie Szermierzu.
Nie
udało jej się zrobić nawet kroku. Poczuła, jak silna dłoń
chwyta jej przedramię. Odwróciła się zdziwiona.
-
Ja jednak wciąż nie wiem, co ty myślisz o mnie - powiedział, a w
jego oczach Robin ponownie dostrzegła jakiś dziwny błysk, którego
nie potrafiła nazwać. Jednak tym razem była pewna, że był
prawdziwy. Czy tak właśnie u tego mężczyzny wyglądała
nienawiść?
-
Prawdopodobnie przeciwieństwo tego, co ty odczuwasz w stosunku do
mnie. - Spuściła wzrok i wyrwała rękę. Odeszła kilka metrów,
zanim usłyszała za sobą ciche pytanie.
-
Czyli mnie nienawidzisz?
Przystanęła
niepewnie i odwróciła się. Dlaczego szermierz wyglądał na
zranionego? Poza tym... Nienawiść? Przecież przeciwieństwem
nienawiści jest...
Podeszła
do towarzysza i usiadła obok niego. Nachyliła się i wyszeptała mu
na ucho:
-
Kocham cię.
Nie
odpowiedział. Objął ją jednym ramieniem i trwali w ten sposób w
ciszy. Robin wiedziała, że Roronoa jest zbyt dumny, by powiedzieć
te słowa. Jednak ich nie potrzebowała. Wystarczyło jej to, że
wiedziała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz