Fandom: brak
Status: zakończone.
Ostrzeżenia: może troszeczkę angstowo, pogrzeb, śmierć (pogrzeb, więc to jest chyba oczywiste...?)
Uwagi: Prompt
Opis: Trwa pogrzeb znanego biznesmena. Wśród żałobników jest jego żona, która zdaje się być myślami gdzie indziej. Wraca do ich wspólnych, radosnych chwil? A może duma nad czymś zupełnie innym?
~~~~
Dzień był
słoneczny i bezchmurny. Niemal idealne przeciwieństwo tego, co
działo się w umysłach większości zebranych w okolicy osób.
Trwał właśnie pogrzeb dość znanego biznesmena. Wśród wielu
żałobników, mało kto zwracał uwagę na samotną kobietę,
odzianą w czerń, która stała nieco z boku, pusto wpatrując się
w wieko trumny. Ci, którzy wiedzieli kim jest, rzucali jej
współczujące spojrzenia, bądź oferowali słowa wsparcia. Ta
odpowiadała im jedynie skinięciem głowy, nawet nie podnosząc
wzroku.
Nikt nie obrażała
się za takie zachowanie. Przecież trwał właśnie pogrzeb jej
męża. Domyślano się, że nie miała już siły płakać. Zapadła
w stan odrętwienia, niezdolna do zwrócenia uwagi na coś, poza
wszechogarniającym żalem. Pozwolono jej cierpieć w samotności.
Usta kobiety zaczęły się poruszać, ale nikt, poza nią samą, nie
był w stanie usłyszeć wypowiadanych słów. I w ten sposób było
chyba lepiej dla wszystkich.
- Byłeś moim
pierwszym... – zaczęła cicho, przymykając oczy.
Wciąż pamiętała,
jak się spotkali po raz pierwszy. Ona: zwykła dziewczyna, która
czystym przypadkiem, trafiła nie na tą konferencję, na którą
chciała iść. I on: pewny siebie przedsiębiorca, który chciał
jej pomóc. Wydawało się, że był to scenariusz niemalże jak z
bajki, bądź z jakiegoś taniego romansu. A jednak, nie minęło
dużo czasu, zanim ich znajomość przerodziła się w coś więcej.
- Pierwszym
pocałunkiem… - kontynuowała, ponownie pogrążając się we
wspomnieniach.
Zdarzyło się to
jakieś pół roku po tym, jak się poznali. Wtedy myślała, że już
nie może być bardziej szczęśliwa. A przynajmniej było tak,
dopóki jej się nie oświadczył. Po czym zaufał na tyle, by
ujawnić przed nią swój największy sekret. Zgodził się nawet
wprowadzić ją w swój świat.
- Pierwszą
miłością…
Na początku nie
mogła w to uwierzyć. Że niby ten cudowny mężczyzna miał być
kimś takim? Jednak, im więcej czasu z nim spędzała, tym mniej w
to wątpiła. Mógł być wspaniałym człowiekiem, był też jednak
fachowcem w swojej dziedzinie. Nawet ona w pewnym momencie
zrozumiała, że nie był to taki zły zawód. Praca, jak każda
inna. Wtedy też zaczęła mu pomagać, sama się przy tym ucząc.
- Pierwszym złamanym
sercem…
Czy zrobiła coś
nie tak? Przecież dawała z siebie wszystko. A jednak, przyłapała
go na zdradzie. I to nie był pojedynczy przypadek. Ich związek
zaczął się rozpadać. To właśnie wtedy podjęła ostatnią próbę
ratowania ich małżeństwa. Myślała, że wystarczy udowodnić, że
ona też potrafi być taka, jak on. Zaproponowała, że podejmie się
jednego zadania. Mężczyzna dał jej jednak jasno do zrozumienia, że
nie chce, by ona się tym zajmowała. Nie wierzył w nią. Tylko
dlatego znalazła jakieś zlecenie na własną rękę i się go
podjęła.
- Pierwszym
zabójstwem…
Zdecydowała, że
to już nie ma sensu. Nie chciała być dłużej raniona. Kiedy
dowiedziała się, ile osób pragnie śmierci jednego z najlepszych
płatnych zabójców w kraju, przyjęła zadanie. Była jedyną
osobą, której ten nigdy nie podejrzewał. Dlatego nawet nie
pomyślał, że w tamtej herbacie mogło być coś poza miodem,
którego tak bardzo nie cierpiał. Sądził, że to jej sposób na
odegranie się, a nie na zamaskowanie smaku czegoś innego. Kobieta
znała się na truciznach, dużo się nauczyła w jego towarzystwie.
Wystarczyło, że opuściła dom na kilka godzin: kino z koleżankami,
zakupy… Gdy wróciła, w zwłokach nie było już ani śladu po
zabójczym związku. Wtedy też zaczęła udawać panikę. Sąsiedzi
zadzwonili po pogotowie i policję.
- I nigdy ci tego
nie zapomnę – obiecała, rzucając białą różę do głębokiej
dziury.
W pewnym sensie,
naprawdę była mu wdzięczna. Tylko dzięki niemu odkryła, że
istnieje jedna rzecz, w której jest bardzo dobra. I tylko jemu
zawdzięczała rozgłos, jaki niedługo otrzyma.
Odsunęła się i
trafiła na jakiegoś mężczyznę. Ubrany w czarny garnitur,
wyglądał jak kolejny żałobnik. Wyciągnął dłoń w jej stronę,
jakby składając kondolencje. Jednak jego słowa brzmiały nieco
inaczej, niż prawdopodobnie powinny.
- Dobra robota –
pogratulował, podając jej walizkę. Która, jak się bez trudu
domyśliła, pełna była pieniędzy.
Kobieta pokiwała
głową, przyjmując podarek. Upewniła się, że nikt ich nie słyszy
i ruszyła w kierunku wyjścia z cmentarza, ponownie skupiając uwagę
na mężczyźnie.
- Jaki jest następny
cel?
"Byłeś moim pierwszym: pierwszym pocałunkiem, pierwszą miłością, pierwszym złamanym sercem i pierwszym zabójstwem. I nigdy ci tego nie zapomnę." - Prompt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz