Fandom: brak
Status: zakończone.
Ostrzeżenia: może trochę angstowo
Uwagi: ni to opowiadanie, ni to refleksje
Opis: Świat postrzegany z pewnego oddalenia nie zawsze musi pokrywać się z jego faktycznym stanem.
~~~~
Jak niewiele trzeba, żeby postrzegać
rzeczywistość zupełnie inaczej. Wystarczy tafla jeziora i
soczyście zielone liście, tworzące okno na świat. Okno na
rzeczywistość.
W tym obrazie, ograniczonym gałęziami
młodych drzew, widać niewiele. Najwyższym punktem jest wieża
kościoła. Z tego miejsca wygląda dumnie. Smukłą, z białym
dachem i kamiennymi ścianami. Pręży się, wskazując w górę.
Pokazuje niebo, którego z mojego punktu i tak nie widać. Znajduje
się w centrum, otoczona przez czerwone dachy domów, prześwitujące
gdzieniegdzie między drzewami. Wygląda, jakby była tam
najważniejsza. Jakby gromadziła wokół siebie nie tylko wiernych,
ale i całe ludzkie życie. Jest trochę jak latarnia morska.
Wskazuje drogę, obiecuje ciepło i bezpieczeństwo.
Tak wygląda dla przeciętnego
obserwatora. Ktoś, kto poszukał na jej temat jakiś informacji,
może wiedzieć, że to zabytek. Kościół wybudowano jakieś
siedemset lat temu, wznosząc go, by zapewnić miejsce modlitw dla
wiernych. Sama wieża powstała około dwieście lat później.
Umieszczony na niej dzwon miał jeden z najpiękniejszych tonów w
okolicy.
Co się jednak stanie, kiedy miniemy
granicę i przestaniemy być obserwatorami? Kiedy zdecydujemy się
podejść i wstąpić do wnętrza świątyni? Niektórzy zapewne mogą
się zachwycić. Drewniane krokwie podtrzymują sufit, wiszący
wysoko ponad głowami. Ławki, ustawione w równych rzędach, ogromne
okna z kolorowymi witrażami, stare organy, starannie wykonany
ołtarz: to wszystko jest wspaniałe. Liczne obrazy czy rzeźby
zapewne wpadłyby w oko każdemu miłośnikowi sztuki. Stare
skrzypiące schody, stary zapach kadzideł i ciężkie powietrze
tworzą niesamowitą atmosferę powagi i tajemniczości. Mogą
zapewne wywołać liczne emocje, skłonić do zadumy i rozważenia
swoich dotychczasowych postępowań.
To wszystko to coś, co może zobaczyć
każdy. Ja dostrzegam tez wspomnienia. Liczne fragmenty z
przeszłości. Niektóre wesołe, inne bolesne. Mężczyzna na jednym
z obrazów to ksiądz, który kiedyś tutaj był. Podobno to właśnie
on udzielił mi chrztu. Gdy patrzę na to miejsce przed ołtarzem,
nie widzę podłogi. Widzę trumnę, która kiedyś się tam
znalazła. Dzisiaj można usłyszeć śpiewy, ale wtedy słyszałam
jedynie rozpaczliwe wycie psa. Patrząc na puste miejsca, wciąż
potrafię przypomnieć sobie, jak to wyglądało kiedyś. Dlaczego
już tu nie ma ludzi? Część odeszła. Inni założyli rodziny,
wyprowadzili się. Niektórym się nie chce. Są też tacy jak ja,
którzy po prostu przestali wierzyć. Zapomnieli jak to jest: być w
tym miejscu i czuć ekscytację i niecierpliwość. Nadzieję, że
zaraz może wydarzyć się coś niezwykłego. Obserwując ludzi nie
widzę w nich wiary. Są znudzeni. Słabo maskują ziewanie, ich
wzrok wędruje po ścianach. Część zapewne po raz setny liczy
kamienie na najbliższej ścianie. Rozglądają się, szeptem
wymieniają się uwagami. Nie ma już tego dziecięcego zachwytu, tej
czystej wiary.
Wszystko się zmieniło. Ludzie,
rzeczywistość, zachowania – to wszystko uległo zmianie. Ja się
zmieniłam.
Jednak, gdy siedzę tutaj, w pewnym
oddaleniu i obserwuję wszystko przez moje okno na świat, odnoszę
wrażenie, że nic nie uległo zmianie. Że wszystko trzyma się
starego porządku. Ptaki wciąż zataczają takie same kręgi na
niebie, dachy otaczają wierzę w ten sam sposób, woda faluje w
identyczny sposób. Przez chwilę wydaje mi się, że mogę wrócić,
uśmiechnąć się i znowu być tym dzieckiem, którym byłam kiedyś.
Zaraz jednak sobie przypominam, że
nie jest to możliwe. Są osoby, do których nigdy już się nie
uśmiechnę. Są tacy, którzy mnie nie pamiętają. I tacy, którym
przestało zależeć. Pojawiły się też nowe twarze. Takie, które
zapewne nigdy nie zrozumieją, kiedy pochwalę się swoimi
osiągnięciami, bo zwyczajnie nie będą wiedzieć, o czym mówię.
I nie spróbują pobić rekordów, o które kiedyś tak bardzo
walczyliśmy.
Nic już nie będzie takie same.
Pozostaje mi zmienić się z całym światem. I tylko wracać
wspomnieniami do tamtych chwil, obserwując świat przez to
niewielkie okienko na świat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz