poniedziałek, 19 października 2015

"Najlepszego, Makino!" [One Piece]

Początkowo chciałam dać zupełnie inne zakończenie, ale w trakcie pisania jakoś tak dopasowało mi się w ten sposób. Nie mogłam powiedzieć mojemu wenowi (Tak, ten wen. Mój wen jest rodzaju męskiego) "nie", prawda?
Tytuł: Najlepszego, Makino!
Fandom: One Piece.
Status: zakończone.
Występują: Luffy, Ace, Shanks, Makino, w tle załoga Shanksa i burmistrz.
Ostrzeżenia: Niezgodności z kanonem. (wiem, że Ace i Luffy nie znali się, kiedy Shanks był w Foosha)
Gatunek: humor
Opis: Luffy, Ace i Shanks dowadują się, że Makino ma urodziny. Postanawiają dać jej jakiś prezent. Taki od serca.

~~~~

 W Foosha Village był piękny, słoneczny dzień. W porcie światło odbijało się od wody, tworząc wzorzyste refleksy na burtach statków. Fale cicho szemrały, odbijając się od brzegów i mieszały się z wesołym gwarem panującym na lądzie.
Trzy osoby siedziały na brzegu, wpatrując się w horyzont i jedząc lody.
- Mówicie, że jutro Makino-san ma urodziny? - zapytał Shanks, patrząc na dwoje dzieciaków siedzących obok niego.
- Tak. Przynajmniej tak mówił burmistrz... - przytaknął mu Luffy, pochłaniając wręcz swoją porcję.
- Mam nadzieję, że się nie pomyliłeś... Muszę jeszcze dzisiaj coś wymyślić. - zamyślił się czerwonowłosy.
- Czy to ma jakiekolwiek znaczenie? - zainteresował się Ace, budząc się z drzemki. Po chwili zorientował się, że jego lody zniknęły, więc zaczął krzyczeć na swojego młodszego braciszka.
- Oczywiście, że ma. Urodziny to bardzo ważne święto. Nie można o nich zapominać, szczególnie w przypadku kobiety. - wytłumaczył poważnie, koncentrując na sobie uwagę młodszych towarzyszy.
- A co się robi na takich urodzinach? Jest coś do jedzenia? - wypytywał chłopiec w kapeluszu.
- Przede wszystkim należy złożyć życzenia solenizantowi. I dać jakiś prezent, taki od serca.
- Soleta... komu?
- Solenizant. Osoba, która ma urodziny.
- Och, czyli trzeba dać prezent salenowi, żeby dostać mięso! - podsumował Luffy.
- Nie, to nie tak...
- Ale ten prezent musi być z serca! Jakiegoś konkretnego zwierzęcia, czy...? - dopytywał Ace.
- Od serca. To znaczy, że osoba, która go daje chce go dać i wysiliła się, zdobywając go. Nie musi tam być prawdziwego serca. Chodzi o to, żeby pokazać komuś, że nam na nim zależy.
- Ale co może być takim prezentem?
- Coś, co taka osoba lubi. Zastanówcie się, co lubi Makino-san i jej to dajcie. - zaproponował Shanks, podnosząc się i kierując w stronę kwiaciarni. Chciał poprosić o jakiś naprawdę ładny bukiet.
- Ace, musimy znaleźć jakiś prezent dla Makino! - wrzasnął Luffy, podrywając się z miejsca. Zaczął rozglądać się, jakby miało mu to pomóc. - Przecież tyle razy dawała nam jedzenie.
- Ale co chcesz jej dać? Nie mamy pieniędzy. - przypomniał mu Portgas.
- Hmmm... Coś, co ona lubi. Co lubi Makino?
- Myślę, że ona lubi Shanksa...
- Ale nie damy rady jej go dać. Jest za silny, nie damy rady go złapać. A nawet jeżeli, to jak go przeniesiemy?
- Złapiemy go, jak przyjdzie do baru! - zdecydował Ace z szerokim uśmiechem.
Bracia z diabelskimi uśmiechami pobiegli do swojej kryjówki, by dopracować swój plan.
***
- Chłopcy, co wy knujecie? - zapytała Makino, przyglądając się uwijającym się dzieciakom.
Ace i Luffy przyszli tego dnia zdecydowanie wcześniej niż zazwyczaj. Zamiast jednak błagać o jedzenie, ustawili drabinę i zaczęli rozwieszać rybackie sieci, które wytrzasnęli nie wiadomo skąd, nad drzwiami baru.
- Nie możemy ci powiedzieć, Makino! To niespodzianka! - powiedział poważnie Luffy, odwracając się na chwilę.
- Luffy! - syknął Ace.
- Och racja, o tym też miałem ci nie mówić. Shishishi. - zaśmiał się młodszy z chłopców, wracając do montowania siatki.
- Ale ściągniecie to przed wieczorem? Nie chciałabym, żeby jakiś klient się w to złapał.
- Nikt z wioski w to nie wpadnie. - uspokoił ją starszy z chłopców z zawadiackim uśmiechem.
- Jak chcecie. - westchnęła kobieta. - Nie macie ochoty na coś do jedzenia?
- Żarcie! - oczy Luffyego zaświeciły.
- Nie mamy teraz czasu. Luffy, pilnuj, żeby nie wszedł ktoś inny niż Shanks. - rozkazał Ace.
- Jasne!
- Chcecie złapać Pana Kapitana? - zapytała z pewnym niepokojem kobieta. - Dlaczego?
- Tajemnica.
***
- Idzie Shanks! - krzyknął Luffy, wpełzając do restauracji przez okno. Nie mógł inaczej, bo aktywowałby ich własną pułapkę. Przez ostatnie piętnaście minut odganiał wszystkich, którzy chcieli wejść do środka.
- Przygotuj się! - przytaknął Ace, stając wesoło po jednej stronie siatki. Jego młodszy braciszek ustawił się po jej drugiej stronie. Obydwoje chwycili liny.
- Makino-san~ Wszystkiego najlepsze... - zaczął czerwonowłosy, przechodząc przez próg pomieszczenia, kiedy przerwała mu spadająca na niego siatka. Pirat przewrócił się, potykając o naciągniętą przez chłopców linę. Po chwili już leżał związany i unieruchomiony naprzeciwko zaskoczonej Makino. W ręku trzymał duży i kolorowy bukiet kwiatów, który tylko cudem przetrwał niespodziewany atak.
- Co jest? - zapytał, widząc przed sobą dwie uśmiechnięte twarze.
- Przepraszamy Shanks, ale nie mieliśmy innych pomysłów. - powiedział cicho Luffy.
- Wszystkiego najlepszego, Makino! To jest prezent dla ciebie! - krzyknęli obydwoje, wskazując na biednego czerwonowłosego.
- Prezent? Dla mnie? - zdziwiła się kobieta.
- Uhm. Bo masz dzisiaj urodziny. A Shanks powiedział, że trzeba ci dać w prezencie coś, co lubisz. A wszyscy wiedzą, że lubisz Shanksa... - wytłumaczył Monkey.
- Hahaha, kapitanie, ale dałeś się złapać! - krzyknął ktoś z załogi czerwonowłosego, wchodząc za nim do baru.
- A ty masz tylko kwiaty. Nie postarałeś się! - dodał ktoś inny.
- Impreza z okazji urodzin! - zdecydował jeszcze ktoś inny, wzbudzając okrzyki aprobaty.
- Mięso! - zgodzili się natychmiast bracia D.
- Już... już podaję. - potwierdziła cała czerwona Makino, znikając za barem.

- Hej! A ja? - zapytał Shanks, przyglądając się temu wszystkiego zza siatki.

1 komentarz: