Tytuł: Najlepszego, Makino!
Fandom: One Piece.
Status: zakończone.
Występują: Luffy, Ace, Shanks, Makino, w tle załoga Shanksa i burmistrz.
Ostrzeżenia: Niezgodności z kanonem. (wiem, że Ace i Luffy nie znali się, kiedy Shanks był w Foosha)
Gatunek: humor
Opis: Luffy, Ace i Shanks dowadują się, że Makino ma urodziny. Postanawiają dać jej jakiś prezent. Taki od serca.
~~~~
W Foosha Village był piękny,
słoneczny dzień. W porcie światło odbijało się od wody, tworząc
wzorzyste refleksy na burtach statków. Fale cicho szemrały,
odbijając się od brzegów i mieszały się z wesołym gwarem
panującym na lądzie.
Trzy osoby siedziały na brzegu,
wpatrując się w horyzont i jedząc lody.
- Mówicie, że jutro Makino-san ma
urodziny? - zapytał Shanks, patrząc na dwoje dzieciaków siedzących
obok niego.
- Tak. Przynajmniej tak mówił
burmistrz... - przytaknął mu Luffy, pochłaniając wręcz swoją
porcję.
- Mam nadzieję, że się nie
pomyliłeś... Muszę jeszcze dzisiaj coś wymyślić. - zamyślił
się czerwonowłosy.
- Czy to ma jakiekolwiek znaczenie? -
zainteresował się Ace, budząc się z drzemki. Po chwili
zorientował się, że jego lody zniknęły, więc zaczął krzyczeć
na swojego młodszego braciszka.
- Oczywiście, że ma. Urodziny to
bardzo ważne święto. Nie można o nich zapominać, szczególnie w
przypadku kobiety. - wytłumaczył poważnie, koncentrując na sobie
uwagę młodszych towarzyszy.
- A co się robi na takich urodzinach?
Jest coś do jedzenia? - wypytywał chłopiec w kapeluszu.
- Przede wszystkim należy złożyć
życzenia solenizantowi. I dać jakiś prezent, taki od serca.
- Soleta... komu?
- Solenizant. Osoba, która ma
urodziny.
- Och, czyli trzeba dać prezent
salenowi, żeby dostać mięso! - podsumował Luffy.
- Nie, to nie tak...
- Ale ten prezent musi być z serca!
Jakiegoś konkretnego zwierzęcia, czy...? - dopytywał Ace.
- Od serca. To znaczy, że osoba, która
go daje chce go dać i wysiliła się, zdobywając go. Nie musi tam
być prawdziwego serca. Chodzi o to, żeby pokazać komuś, że nam
na nim zależy.
- Ale co może być takim prezentem?
- Coś, co taka osoba lubi. Zastanówcie
się, co lubi Makino-san i jej to dajcie. - zaproponował Shanks,
podnosząc się i kierując w stronę kwiaciarni. Chciał poprosić o
jakiś naprawdę ładny bukiet.
- Ace, musimy znaleźć jakiś prezent
dla Makino! - wrzasnął Luffy, podrywając się z miejsca. Zaczął
rozglądać się, jakby miało mu to pomóc. - Przecież tyle razy
dawała nam jedzenie.
- Ale co chcesz jej dać? Nie mamy
pieniędzy. - przypomniał mu Portgas.
- Hmmm... Coś, co ona lubi. Co lubi
Makino?
- Myślę, że ona lubi Shanksa...
- Ale nie damy rady jej go dać. Jest
za silny, nie damy rady go złapać. A nawet jeżeli, to jak go
przeniesiemy?
- Złapiemy go, jak przyjdzie do baru!
- zdecydował Ace z szerokim uśmiechem.
Bracia z diabelskimi uśmiechami
pobiegli do swojej kryjówki, by dopracować swój plan.
***
- Chłopcy, co wy knujecie? - zapytała
Makino, przyglądając się uwijającym się dzieciakom.
Ace i Luffy przyszli tego dnia
zdecydowanie wcześniej niż zazwyczaj. Zamiast jednak błagać o
jedzenie, ustawili drabinę i zaczęli rozwieszać rybackie sieci,
które wytrzasnęli nie wiadomo skąd, nad drzwiami baru.
- Nie możemy ci powiedzieć, Makino!
To niespodzianka! - powiedział poważnie Luffy, odwracając się na
chwilę.
- Luffy! - syknął Ace.
- Och racja, o tym też miałem ci nie
mówić. Shishishi. - zaśmiał się młodszy z chłopców, wracając
do montowania siatki.
- Ale ściągniecie to przed wieczorem?
Nie chciałabym, żeby jakiś klient się w to złapał.
- Nikt z wioski w to nie wpadnie. -
uspokoił ją starszy z chłopców z zawadiackim uśmiechem.
- Jak chcecie. - westchnęła kobieta.
- Nie macie ochoty na coś do jedzenia?
- Żarcie! - oczy Luffyego zaświeciły.
- Nie mamy teraz czasu. Luffy, pilnuj,
żeby nie wszedł ktoś inny niż Shanks. - rozkazał Ace.
- Jasne!
- Chcecie złapać Pana Kapitana? -
zapytała z pewnym niepokojem kobieta. - Dlaczego?
- Tajemnica.
***
- Idzie Shanks! - krzyknął Luffy,
wpełzając do restauracji przez okno. Nie mógł inaczej, bo
aktywowałby ich własną pułapkę. Przez ostatnie piętnaście
minut odganiał wszystkich, którzy chcieli wejść do środka.
- Przygotuj się! - przytaknął Ace,
stając wesoło po jednej stronie siatki. Jego młodszy braciszek
ustawił się po jej drugiej stronie. Obydwoje chwycili liny.
- Makino-san~ Wszystkiego najlepsze...
- zaczął czerwonowłosy, przechodząc przez próg pomieszczenia,
kiedy przerwała mu spadająca na niego siatka. Pirat przewrócił
się, potykając o naciągniętą przez chłopców linę. Po chwili
już leżał związany i unieruchomiony naprzeciwko zaskoczonej
Makino. W ręku trzymał duży i kolorowy bukiet kwiatów, który
tylko cudem przetrwał niespodziewany atak.
- Co jest? - zapytał, widząc przed
sobą dwie uśmiechnięte twarze.
- Przepraszamy Shanks, ale nie mieliśmy
innych pomysłów. - powiedział cicho Luffy.
- Wszystkiego najlepszego, Makino! To
jest prezent dla ciebie! - krzyknęli obydwoje, wskazując na
biednego czerwonowłosego.
- Prezent? Dla mnie? - zdziwiła się
kobieta.
- Uhm. Bo masz dzisiaj urodziny. A
Shanks powiedział, że trzeba ci dać w prezencie coś, co lubisz. A
wszyscy wiedzą, że lubisz Shanksa... - wytłumaczył Monkey.
- Hahaha, kapitanie, ale dałeś się
złapać! - krzyknął ktoś z załogi czerwonowłosego, wchodząc za
nim do baru.
- A ty masz tylko kwiaty. Nie
postarałeś się! - dodał ktoś inny.
- Impreza z okazji urodzin! -
zdecydował jeszcze ktoś inny, wzbudzając okrzyki aprobaty.
- Mięso! - zgodzili się natychmiast
bracia D.
- Już... już podaję. - potwierdziła
cała czerwona Makino, znikając za barem.
- Hej! A ja? - zapytał Shanks,
przyglądając się temu wszystkiego zza siatki.
Piękne,uśmiałam się!
OdpowiedzUsuń