Źródło: tumblr
Fandom: One Piece.
Paring: Zosan
Status: zakończone.
~~~~
Wydawało się to
dość drastyczne, wręcz głupie, jednak prześladowanie doszło do
takiego poziomu, że wszystko, co zabrałoby chociaż trochę bólu,
było dla Sanjiego zbawieniem.
Kiedy skończył
inkantację, znajdujący się sam w pokoju, młody blondyn zerknął
na przywołujący, rytualny okrąg na podłodze swojej sypialni -
który skopiował z jakiejś strony internetowej - wstrzymując
jednocześnie oddech i oczekując jakiejkolwiek reakcji.
Po kilku chwilach
ciszy i braku jakichkolwiek efektów, Sanji poczuł ciężar na
sercu, kiedy obniżył nieco książkę. Stracona nadziej właśnie
zaczynała go miażdżyć, ale nagle czyjaś dłoń na jego ramieniu
sprawiła, że podskoczył ze strachu. Książka opadła z jego
kolan, gdy okręcił się dookoła, żeby stanąć twarzą w twarz z
tajemniczym osobnikiem, który zakradł się za niego.
Mężczyzna
naprzeciw niego wyglądał jak człowiek, ale jednocześnie: nie.
Rozwichrzone, szmaragdowe włosy ledwie zakrywały krótkie rogi,
wystające z czaszki; ciemnobrązowe oczy, które wydawałyby się
normalne, gdyby nie ich bezduszny wygląd, i szeroki uśmiech,
przypominający bardziej ten u rekina.
- K… Kim jesteś?
- wyjąkał Sanji. Jego porywczy temperament nieco przygasł, kiedy
wpatrywał się z zachwytem w osobnika w jego pokoju.
- Możesz nazywać
mnie starszym bratem – wymruczał gładko, a uśmiech kota z
Cheshire wpłynął powoli na jego twarz wykrzywioną w maniakalnym
wyrazie. - Od teraz, będę się tobą opiekował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz