Tytuł serii: Dyskusja z bronią.
Podtytuł: Yubashiri, Sandai Kitetsu, Wado Ichimonji.
Fandom: One Piece.
Status: zakończone.
Występują: Zoro, Sanji + patrz tytuł :)
Występują: Zoro, Sanji + patrz tytuł :)
Ostrzeżenia: brak.
Uwagi: jest to seria one-shootów. Wszystkie mają podobny styl, ale nie są ze sobą powiązane. Różny czas, miejsce, inni bohaterowie itd.
Opis: Co stałoby się, gdyby bronie potrafiły przybrać ludzki kształt i całkiem normalnie rozmawiać z właścicielem i osobami z jego otoczenia?
Sanji stał na pokładzie Sunny i
patrzył za odchodzącymi członkami załogi. Tym razem przypadała
jego kolei przy pilnowaniu okrętu, w czasie gdy wszyscy pozostali
wybrali się do pobliskiego miasta po zakupy. Cóż, prawie wszyscy.
Zirytowane spojrzenie kucharza
powędrowało w stronę pochrapującego spokojnie Zoro. Szermierz
leżał na swoim ulubionym miejscu w pobliżu dziobu i spał w
najlepsze. Pewnie nawet nie słyszał, jak przybijali do brzegu.
Sanji ruszył w kierunku
zielonowłosego z zamiarem obudzenia go niezbyt delikatnym
kopnięciem. Skoro i tak musiał pilnować statku, to może uda mu
się zagonić tego glona do roboty?
Nie udało mu się podejść nawet na
odległość kilku kroków, gdy drogę zastąpiła mu jakaś postać.
Była to wysoka i szczupła kobieta. Długie, białe włosy opadały
jej swobodnie na plecy. Zwiewna biała suknia delikatnie podkreślała
jej kobiece kształty. Wydawała się być bezbronna, ale blondyn nie
dał się zwieść pozorom. Wiedział, że te czarne oczy widziały w
ciągu kilku ostatnich lat więcej śmierci, niż on w całym swoim
życiu.
- Chyba nie próbujesz znowu zaatakować
Zoro, prawda, Sanji? - zapytała, przekrzywiając głowę na bok w
ostrzegawczy sposób.
- Oczywiście, że nie, moja piękna. -
odpowiedział, niemal natychmiast zmieniając zdanie. Przecież nie
będzie się kłócić z kobietą. Nawet, jeżeli nie była
człowiekiem.
- Hej, ero-kuku, znowu próbujesz
poderwać moją Wado Ichimonji? - zapytał szermierz, unosząc
leniwie jedną powiekę i spoglądając na parę przed nim.
- Zamknij się, marimo! Taki glon jak
ty nie zasługuje na tak piękną kobietę jak Wado-chan.
- Coś ty powiedział? Chcesz
powiedzieć, że jestem za słaby, by mieć tak wspaniały miecz? -
Zoro poderwał się zdenerwowany i zbliżył się do kucharza. Z jego
oczu strzelały błyskawice.
- No już, chłopcy, przestańcie. -
odezwał się nowy głos. Obydwoje podnieśli głowy, żeby zobaczyć
kolejną stojącą przed nimi kobietę.
Czarne włosy spływały jej łagodnymi
falami na ramiona. Złote ubrania oplatały jej ciało zmysłowymi
splotami. Złote oczy rzucały blondynowi ostrzegawcze spojrzenia.
- Yubashiri, jak zwykle jesteś zbyt
łagodna. - mruknął zielonowłosy, mierząc rywala wzrokiem.
- Powinieneś się jej posłuchać. Co
to za facet, który nie słucha kobiet? - zapytał zirytowany Sanji,
prostując się. Tym razem zamierzał odpuścić.
- Widzicie, mówiłem. Jak zawsze
stchórzył. - kolejna osoba dołączyła do dyskusji. Tym razem był
to dobrze zbudowany mężczyzna. Krótkie, czarne włosy okalały
twarz, wykrzywioną złośliwym uśmiechem. Ciemne oczy mierzyły
otoczenie zimnym, oceniającym spojrzeniem. Czerwone kimono wydawały
się być podarte czy nawet nadpalone u dołu. Osobnik ten emanował
silną aurą niebezpieczeństwa.
- Sandai Kitetsu jak zawsze ma rację.
- zaśmiał się Zoro.
- Co? Czyli chcesz się bić, tak?
- Masz coś do mnie?
Już po chwili obydwaj szarpali się,
wciąż się wyzywając. Ręka Zoro sięgnęła po Yubashiri, która
była najbliżej.
- Jesteś aż tak słaby, że w walce
ze mną musisz zasłaniać się kobietą?
- Skoro aż tak bardzo boisz się moich
mieczy, załatwię cię samym Kitetsu.
Słysząc to, czarnowłosy zbliżył
się do pary walczących i oderwał Sanji'ego od swojego właściciela.
Złapał go za kołnierz koszuli, czekając na rozkaz przemiany w
miecz.
- Powinieneś uważać. On jest
przeklęty. - zaśmiał się szermierz, widząc jak jego przeciwnik
szarpie się w stalowym uchwycie Kitetsu. Na te słowa oczy blondyna
rozszerzyły się.
- Co, teraz walczysz za pomocą klątw?
Zabieraj te ręce. - ostatnie zdanie skierowane było do
czarnowłosego.
- Zawsze tak walczyłem. - Mimo swoich
słów, Zoro złapał Sandai Kitetsu, który na powrót był w formie
katany, i poczekał, aż drugi mężczyzna pozbiera się.
Walka zaczęła się na nowo,
obserwowana tylko przez dwie stojące z boku katany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz