niedziela, 8 listopada 2015

"Dyskusja z bronią" ("Yubashiri, Sandai Kitetsu, Wado Ichimonji") [One Piece]

Tytuł serii: Dyskusja z bronią.
Podtytuł: Yubashiri, Sandai Kitetsu, Wado Ichimonji.
Fandom: One Piece.
Status: zakończone.
Występują: Zoro, Sanji + patrz tytuł :)
Ostrzeżenia: brak.
Uwagi: jest to seria one-shootów. Wszystkie mają podobny styl, ale nie są ze sobą powiązane. Różny czas, miejsce, inni bohaterowie itd.
Opis: Co stałoby się, gdyby bronie potrafiły przybrać ludzki kształt i całkiem normalnie rozmawiać z właścicielem i osobami z jego otoczenia?

~~~~
 Sanji stał na pokładzie Sunny i patrzył za odchodzącymi członkami załogi. Tym razem przypadała jego kolei przy pilnowaniu okrętu, w czasie gdy wszyscy pozostali wybrali się do pobliskiego miasta po zakupy. Cóż, prawie wszyscy.
Zirytowane spojrzenie kucharza powędrowało w stronę pochrapującego spokojnie Zoro. Szermierz leżał na swoim ulubionym miejscu w pobliżu dziobu i spał w najlepsze. Pewnie nawet nie słyszał, jak przybijali do brzegu.
Sanji ruszył w kierunku zielonowłosego z zamiarem obudzenia go niezbyt delikatnym kopnięciem. Skoro i tak musiał pilnować statku, to może uda mu się zagonić tego glona do roboty?
Nie udało mu się podejść nawet na odległość kilku kroków, gdy drogę zastąpiła mu jakaś postać. Była to wysoka i szczupła kobieta. Długie, białe włosy opadały jej swobodnie na plecy. Zwiewna biała suknia delikatnie podkreślała jej kobiece kształty. Wydawała się być bezbronna, ale blondyn nie dał się zwieść pozorom. Wiedział, że te czarne oczy widziały w ciągu kilku ostatnich lat więcej śmierci, niż on w całym swoim życiu.
- Chyba nie próbujesz znowu zaatakować Zoro, prawda, Sanji? - zapytała, przekrzywiając głowę na bok w ostrzegawczy sposób.
- Oczywiście, że nie, moja piękna. - odpowiedział, niemal natychmiast zmieniając zdanie. Przecież nie będzie się kłócić z kobietą. Nawet, jeżeli nie była człowiekiem.
- Hej, ero-kuku, znowu próbujesz poderwać moją Wado Ichimonji? - zapytał szermierz, unosząc leniwie jedną powiekę i spoglądając na parę przed nim.
- Zamknij się, marimo! Taki glon jak ty nie zasługuje na tak piękną kobietę jak Wado-chan.
- Coś ty powiedział? Chcesz powiedzieć, że jestem za słaby, by mieć tak wspaniały miecz? - Zoro poderwał się zdenerwowany i zbliżył się do kucharza. Z jego oczu strzelały błyskawice.
- No już, chłopcy, przestańcie. - odezwał się nowy głos. Obydwoje podnieśli głowy, żeby zobaczyć kolejną stojącą przed nimi kobietę.
Czarne włosy spływały jej łagodnymi falami na ramiona. Złote ubrania oplatały jej ciało zmysłowymi splotami. Złote oczy rzucały blondynowi ostrzegawcze spojrzenia.
- Yubashiri, jak zwykle jesteś zbyt łagodna. - mruknął zielonowłosy, mierząc rywala wzrokiem.
- Powinieneś się jej posłuchać. Co to za facet, który nie słucha kobiet? - zapytał zirytowany Sanji, prostując się. Tym razem zamierzał odpuścić.
- Widzicie, mówiłem. Jak zawsze stchórzył. - kolejna osoba dołączyła do dyskusji. Tym razem był to dobrze zbudowany mężczyzna. Krótkie, czarne włosy okalały twarz, wykrzywioną złośliwym uśmiechem. Ciemne oczy mierzyły otoczenie zimnym, oceniającym spojrzeniem. Czerwone kimono wydawały się być podarte czy nawet nadpalone u dołu. Osobnik ten emanował silną aurą niebezpieczeństwa.
- Sandai Kitetsu jak zawsze ma rację. - zaśmiał się Zoro.
- Co? Czyli chcesz się bić, tak?
- Masz coś do mnie?
Już po chwili obydwaj szarpali się, wciąż się wyzywając. Ręka Zoro sięgnęła po Yubashiri, która była najbliżej.
- Jesteś aż tak słaby, że w walce ze mną musisz zasłaniać się kobietą?
- Skoro aż tak bardzo boisz się moich mieczy, załatwię cię samym Kitetsu.
Słysząc to, czarnowłosy zbliżył się do pary walczących i oderwał Sanji'ego od swojego właściciela. Złapał go za kołnierz koszuli, czekając na rozkaz przemiany w miecz.
- Powinieneś uważać. On jest przeklęty. - zaśmiał się szermierz, widząc jak jego przeciwnik szarpie się w stalowym uchwycie Kitetsu. Na te słowa oczy blondyna rozszerzyły się.
- Co, teraz walczysz za pomocą klątw? Zabieraj te ręce. - ostatnie zdanie skierowane było do czarnowłosego.
- Zawsze tak walczyłem. - Mimo swoich słów, Zoro złapał Sandai Kitetsu, który na powrót był w formie katany, i poczekał, aż drugi mężczyzna pozbiera się.
Walka zaczęła się na nowo, obserwowana tylko przez dwie stojące z boku katany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz