czwartek, 7 czerwca 2018

"Kim są te dzieci?" [Dishonored]

Tytuł: Kim są te dzieci?
Fandom: Dishonored
Występują: Corvo, Daud, Wielorybnicy, wspomniany Campbell

Status: zakończone.
Ostrzeżenia: handel dziećmi, uwięzienie, śmierć, prostytucja, tortury (wszystko jedynie wspomniane, ale jak komuś to przeszkadza w jakikolwiek sposób, to jest), przekleństwa, spoilery(?)

Uwagi: brak
Opis: Kiedy odnalazł to pomieszczenie i pożółkłe kartki z zapisanymi nazwiskami, nie mógł nic z tym zrobić. Było zdecydowanie za późno, a on sam miał inne, ważniejsze rzeczy do zrobienia. Jednak, kiedy jedno z imion pojawiło się w rozmowie, nagle lista stała się sprawą, którą chciał poznać. Nawet, jeśli było za późno.

W misji "Nadrewident Campbell", można odnaleźć pomieszczenie, w którym przetrzymywano wcześniej dzieci, prawdopodobnie przeznaczone na handel. W książce jest lista ich imion. Łatwo zauważyć, że spośród ośmiu imion, jedynie trzech nie można odnaleźć wśród Wielorybników... Owszem, to może być przypadek. Ale wcale nie musi.



~~~~

Corvo nie mógł powstrzymać dreszczu, jaki przebiegł mu po plecach, kiedy spojrzał na dwa szczury, na środku podłogi. Rozejrzał się ponownie po pomieszczeniu, jakby to miało coś zmienić. Przerdzewiałe kraty oddzielały część pokoju, gdzie znajdowało się kilka materacy, fragmenty materiału, prawdopodobnie kiedyś będące kocami, resztki przegniłego jedzenia i… wiadro. Oraz ta nieszczęsna lalka, w towarzystwie szczurów.
Attano zdjął na moment maskę, by ponownie przeczytać treść dziennika, zostawionego w pokoju. Dzieci. W tym pomieszczeniu przetrzymywano dzieci. Pewnie znalezione na ulicy sieroty, dzieci prostytutek i przestępców, wsadzonych do Coldridge, może jacyś niechciani dziedzice, stojący na przeszkodzie komuś z dalszej sukcesji… Byłemu Lordowi Protektorowi zebrało się na mdłości na samą myśl. Pewnie, widział gorsze rzeczy. Doświadczył gorszych rzeczy, nie tylko przez ostatnie pół roku, ale również i za młodu, kiedy sam przemierzał różne dzielnice Karnaki. Jednak to… To było umyślnie zrobione dzieciom!
Mężczyzna zerknął na zamurowane drzwi, oraz niewielkie okienko tuż przy suficie, będące jedynym wyjściem w tamtej chwili. Kryjówka znajdowała się przy siedzibie Nadrewidentów. Nie było możliwości, aby ci o tym nie wiedzieli. Co zostawiało tylko jedną możliwość. Dranie brali w tym udział. I, jakkolwiek obrzydliwe by to nie było, Corvo nie mógł nic na to poradzić. Widać było, że pokój opuszczono znacznie wcześniej. Powiedziałby nawet, że mogły minąć lata. Nazwiska dzieci zapisane na pożółkłej stronnicy mogły należeć do osób, które, jeżeli wciąż żyły, były już dorosłymi osobami, a przynajmniej takimi, którym blisko było do wieku dorosłego. Może nawet nie należało dopisywać ich do zbrodni Campbella…
Chociaż akurat to nie miało już znaczenia. Nadrewident został odpowiednio ukarany. Attano zatroszczył się o to osobiście.
Jedna tylko rzecz nie dawała Corvo spokoju. Skoro ci ludzie nie mieli oporów, by tak potraktować dzieci… Cholera, miał nadzieję, że Emily przebywała w lepszych warunkach! Minęło już pół roku… Powinien się pośpieszyć i zmusić lojalistów, aby jak najszybciej podali mu miejsce przetrzymywania cesarzowej.
Chowając pojedynczą stronę do kieszeni i ponownie zakrywając twarz maską, bezszelestnie wychynął na ulicę i przeniósł się na najbliższą latarnię, sprawnie wymijając wartowników i kierując się w stronę, gdzie pewnie oczekiwał go już Samuel.


Z rozbawieniem obserwował, jak Daud stara się doprowadzić nowych ludzi do porządku. Kiedy były zabójca zyskał posadę Cesarskiego Mistrza Szpiegów, musiał pogodzić się z faktem, że nie wszyscy jego ludzie są tak zdyscyplinowani jak wielorybnicy, z których spora część nowe pozycje przyjęła razem ze swoim przywódcą. Niektórzy żołnierze nie potrafili dostosować się do stylu bycia Dauda, a ten po prostu nie wiedział, w jaki sposób nimi dowodzić. Obserwowanie tego bawiło Corvo dokładnie tak samo, za każdym razem.
- Mógłbyś pomóc, zamiast się śmiać jak idiota – warknął w końcu Daud, przenosząc zirytowane spojrzenie na drugiego mężczyznę.
- Miałbym zabierać ci zasługi? Świetnie sobie radzisz. - Lord Protektor posłał rozmówcy szeroki uśmiech, wzruszając jednocześnie ramionami w geście mówiącym „co ja poradzę?”
Mistrz Szpiegów wymamrotał coś pod nosem, po czym odwrócił się gwałtownie, widząc jakiegoś człowieka, przebiegającego tuż pod nimi.
- A ty gdzie się wybierasz? Tam nie ma twojego oddziału! - krzyknął.
- Przepraszam, ale muszę do toa… - zaczął tamten, ale nie skończył.
- Nawet nie waż się kończyć tego zdania! Dzieckiem jesteś? Do szeregu, już!
Przerażony żołnierz pobiegł na swoje miejsce, a Corvo zaśmiał się cicho.
- Ty też! Zamknij się! Dołącz do grupy i trenuj! - wybuchnął Daud, odwracając się gwałtownie w kierunku Attano.
Ten tylko wyszczerzył się jeszcze szerzej, o ile było to możliwe.
- Kto ci dzisiaj na odcisk nadepnął?
- Zachary znowu znalazł gdzieś jakieś psy i stwierdził, że będzie je tresować. Oczywiście musiał wypuścić je w najmniej odpowiednim momencie i kilka godzin spędziłem słuchając jęków jakiś bogatych idiotów, których najchętniej bym wypatroszył, jak to zwierzęta zniszczyły im garderobę. Debile powinni się cieszyć, że stracili spodnie, a nie głowy. Po czym, oczywiście, jeden z nich musiał dostać się do mojego pokoju i nalać mi na materac! - Drugi mężczyzna domyślił się, że na materac nalał mu pies, nie „bogaty idiota”… Chociaż, w Dunwall nigdy nic nie było pewne.
Trzeba przyznać, Corvo zdołał zachować powagę przez jakieś piętnaście sekund, zanim wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Zignorował spojrzenie pełne poczucia zdrady, jakie posłał mu mężczyzna. To po protu było śmieszne!
- Co z tymi psami? - zapytał w końcu Attano, kiedy zdołał się opanować.
Daud prychnął cicho.
- Zachary je karmi.
- Czyli z nimi wszystko w porządku, osoba winna ma, co chciała, a ty wyżywasz się na niewinnych ludziach? - podsumował.
Były Nożownik mierzył towarzysza kilka chwil nienawistnym spojrzeniem, jednak w końcu westchnął i poddał się. Nie było sensu kłócić się z logiką.
- Przerwa! Możecie się rozejść – zawołał do stojących pod spodem żołnierzy. Na ich twarzach pojawiła się ulga, a część z nich szybko się ewakuowała, na wypadek, gdyby Mistrz Szpiegów nagle postanowił zmienić zdanie.
- Co zrobisz z tym Zacharym? - zapytał w końcu Corvo.
Daud jedynie wzruszył ramionami.
- Pokrzyczę, rzucę czymś ciężkim, dostanie kolejne obowiązki, którymi będzie opieka nad tymi psami i pewnie niedługo znowu wymyśli coś głupiego.
Corvo pokręcił głową, kiedy uświadomił sobie, że sam jest w podobnej sytuacji z Emily. Z tą różnicą, że Attano nie rzucał w nią ciężkimi przedmiotami ani nie przeklinał w jej towarzystwie, starał się tego unikać w każdym razie, jednak również nie za bardzo mógł powstrzymać młodą cesarzową przed wymyślaniem kolejnych, coraz głupszych pomysłów. Cieszył się jedynie, że ona nie była wyszkolonym skrytobójcą, więc mógł bez przeszkód obserwować jej kolejne popisy, bez obawy, że dziewczyna go zauważy.
Nagle uderzyła go pojedyncza myśl. Zachary. Kojarzył to imię. Szybko przeszukał pamięć i wiedział, gdzie się z nim spotkał.
- Mogę mieć dla ciebie zadanie. Spotkajmy się w moim pokoju – powiedział bez zastanowienia Corvo i zniknął, by chwilę później przeskoczyć przez otwarte okno swojej sypialni i zacząć grzebać w szufladach biurka. Musiał to gdzieś mieć…
Daud z zaskoczeniem spojrzał za znikającym mężczyzną, jednak tylko wzruszył ramionami. Spotykał się z dziwniejszymi zachowaniem Lorda Protektora, nagła zmiana tematu nie była niczym nowym. Upewnił się, że nikt nic od niego nie potrzebował i podążył śladem drugiego mężczyzny.
Do pokoju Corvo dotarł akurat w momencie, w którym ten przekopywał się przez stos kartek w jednej z szuflad biurka. Daud oparł się leniwie o framugę okna i cierpliwie czekał, na cokolwiek Attano mógł wymyślić. Nie zajęło mu to długo. Po niecałej minucie, Corvo odwrócił się i podał byłemu zabójcy pożółkłą kartkę, prawdopodobnie wyrwaną z jakiejś książki. Zanim mógł przeczytać jej treść, Lord Protektor wyjaśnił skrótowo.
- Znalazłem to, jeszcze zanim uwolniłem Emily. Prawdopodobnie jest to stara notka, a te dzieciaki wcale nie są dzieciakami, ale chciałbym wiedzieć, co się z nimi stało. Nie musisz traktować tego jako priorytetowej sprawy, zrozumiem też, jeśli okaże się, że już nie da się tego dowiedzieć…
Daud szybko przesunął wzrokiem po linijkach tekstu, a na jego usta wkradł się łagodny uśmiech.
- Nie muszę niczego szukać, żeby ci coś o nich powiedzieć.
Corvo przechylił głowę, zaskoczony i zainteresowany zarazem.
- Słucham.
- Przechwyciłem ten transport, zanim mogli dojechać na farmę. W większości byli w tragicznym stanie, jednak dałem radę ich zabrać. Nicholasa, Patricka, Zacharego, Thomasa i Kenta mogłeś już poznać. Jude zapewne też, chociaż on woli imię Thorpe. Ada niestety nie przeżyła, podobno umarła, zanim ich znaleźliśmy. Prawdopodobnie z powodu choroby. Roland nie nadawał się na jednego z nas, nie potrafił nikogo zabić. Jednak nie musisz się martwić, znaleźliśmy mu posadę jako czeladnika u jednego z zielarzy. Wciąż mamy z nim kontakt, jeżeli potrzebujemy jakiś trucizn bądź odtrutek. Właściwie, powinieneś z nim porozmawiać, może mógłby cię czegoś nauczyć w tym temacie…
Przy ostatnim zdaniu, Corvo prychnął cicho, przewracając oczami, jednak uśmiechnął się.
- To dobrze, że nic im nie jest.
Daud również się uśmiechnął.
- No proszę, nie sądziłem, że będziesz martwił się o los kilku dzieciaków…
- To samo mógłbym powiedzieć o tobie. Daud, wielki obrońca dzieci.
- Nie zabijam dzieci i nie lubię, kiedy ktoś inny to robi. Nie mają możliwości obrony. - Mistrz Szpiegów jedynie wzruszył ramionami.
Kiedy skończył, na parapecie pojawiła się kolejna osoba. Wielorybnik skinął głową na przywitanie.
- Daud, wrócił Tynan. Myślę, że powinieneś wysłuchać jego raportu.
Były zabójca skinął głową, po czym zerknął na Corvo.
- Dobrze, że jesteś, Patrick. Myślę, że powinniście się poznać.
Patrick, jak musiał nazywać się zamaskowany człowiek, obrócił głowę, by spojrzeć na Attano. Za grubymi szkłami maski można było zauważyć niezrozumienie malujące się w jego oczach.
- Wydaję mi się, że już się spotkaliśmy…? - zapytał ostrożnie. Jak większość ludzi Dauda, ten również wciąż dość niepewnie podchodził do Corvo. Cóż, kilku z nich mężczyzna mógł ogłuszyć zaledwie kilka miesięcy wcześniej, to nie powinno być aż tak zaskakujące.
- Owszem. - Lord Protektor pokiwał głową, uśmiechając się jednocześnie. - Ale dobrze wiedzieć, że nic ci nie jest.
- Dziękuję? - zaryzykował niepewnie wielorybnik, po czym szybko przeniósł wzrok na Dauda. - Będę czekać w gabinecie – zameldował i zniknął.
Corvo zaśmiał się.
- Teraz będą bali się mnie jeszcze bardziej – uznał.
- Pewnie tak. Pamiętaj, że niektórych tylko to trzyma z daleka od twojej córki. Emily stała się taką piękną młodą kobietą…
- Co!? - Attano spojrzał na miejsce, w którym jeszcze chwilę wcześniej stał Daud, jednak spotkał się z pustką, a powietrze przeszywał jedynie ślad po śmiechu byłego skrytobójcy.
Corvo zaklął pod nosem. Musiał upewnić się, że nikt nie odważy się tknąć Emily. Kurwa, Daud świetnie wiedział, jak wyprowadzić go z równowagi! Tyle dobrze, że działało to w obydwie strony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz